Najnowsze komentarze
U mnie wyglądało to tak - pierwsze...
Dokładnie, zgadzam się z Tobą. Fra...
Już kiedyś komuś napisałem, że to ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
Moje linki
<brak wpisów>

10.09.2012 22:40

Kurs na nową kategorię...

ale o co chodzi w tym wszystkim?

L-ka

W tym roku po ponad 10 latach zdecydowałem się w końcu zapisać na kurs i dodać nową kategorię do swojego prawa jazdy.

Kurs zaczął się na początku lipca. Przez pierwsze dwa tygodnie była teoria. Momentami nudna, momentami dawała do myślenia. W sumie prawo jazdy mam od 11 lat na samochód ale powiem szczerze, że trochę sobie przypomniałem przepisów, praw i obowiązków - przeżyłem :) .

Teraz nadszedł najlepszy moment...jazda!!!
Pierwsza godzina - trochę po placu, trochę ósemek.
Druga-szósta godzina - prawie same ósemki....aż do obrzydzenia + wałkowanie egzaminacyjnej formułki na 'przygotowanie do jazdy' z zachowaniem odpowiedniej kolejności oczywiście.

Następne godziny już były lepsze - wyjazd na miasto. Pokręcenie się trochę koło WORD-u i trasie egzaminacyjnej. Źle nie było. Trochę na początku brakowało tego obycia się z brakiem drzwi z boku. Najgorzej było się przyzwyczaić do samochodów które przejeżdżały na muśnięcie lusterkiem koło mnie. Po kilku godzinach było już lepiej.

Wyjeździłem swoje, zapisałem się na egzamin. Egzamin teoretyczny bez problemów ale praktyczny....uhuhuuu

Pierwsze podejście - początek idzie nieźle, przyszedł czas na 8-ke...za pierwszym razem wyjeżdżając z niej i jadąc na slalom nie wiedziałem, że trzeba wyjechać po przerywanych liniach....no i zonk...linia ciągła - "proszę powtórzyć zadanie".... zrobiłem te 5 ósemek i zajeżdżam do egzaminatora w myśl, że skończyłem...no ale wyjeżdżając znowu przejechałem chcący/nie chcący na ciągłą....-> "no niestety nie zdał Pan"...trudno się mówi i robi się drugie podejście.

Drugie podejście - początek ok, dalej...5X8-ke...za pierwszym razem fakt faktem dałem ciała i podparłem się nogą, za drugą próbą zrobiłem 8-ki i slalom wszystko szło ok, ale na końcu egzaminator...."Zrobił Pan 4 ósemki zamiast 5, niestety...."

Trzecie podejście - deszcz padał, zimno, wietrznie...ale ...egzamin zdany!!!

Teraz czekanie na nową kategorię i szukanie jakiegoś motoru....

Komentarze : 3
2012-09-11 13:06:41 Beasty

U mnie wyglądało to tak - pierwsze podejście - deszcz oblane na wzniesieniu (nie mogłem wyczuć sprzęgła). Za drugim: na placu - zdane, przy wyjeździe na miasto zaczęło lać i znowu oblane.
Przy trzecim pogoda dopisywała i w końcu miałem egzamin zakończony pozytywnie :)

2012-09-11 11:51:57 aroso

Dokładnie, zgadzam się z Tobą. Frajda jest, tym zwłaszcza, że początkującym jestem i małe kroczki bardzo cieszą :)

2012-09-11 10:31:54 sniadanie

Już kiedyś komuś napisałem, że to całe przedmotocyklowanie, czyli upojenie się zdanym egzaminem, poszukiwanie sprzętu, wchodzi w poczet tzw. "niezapomnianych przeżyć". I fajnie.

  • Dodaj komentarz

Tagi

kat. A (1), nauka jazdy (1)

Archiwum

Kategorie